sobota, 27 listopada 2010
W wigilię Świętego Andrzeja Spełniona została nadzieja Bogdaj to się sprawdziło Co się ongiś wyśniło...
W andrzejkowy wieczór tak się zdarzyło, że siedzę sama z kotem. Za oknem śnieżyca, ale nam razem ciepło w chatce na czubku świata... :) Wieczór dziś magiczny, więc:
-świece -> są.
-wino czerwone -> jest.
-klucz i gar do lania wosku -> jest
-magiczne dźwięki -> są. (Ishia. coś przecudownego...)
... a w oczekiwaniu na północ i rozpoczęcie wiedźmienia maluję sobie doniczki. Luna (moja kotka) się chyba nawdychała farby bo poszła spać grzecznie do koszyczka jak nigdy... ;)
magiczna noc... może mi też się wywróży ten jedyny wybranek? Choć po cichu liczę na to, że już go spotkałam. Dwa lata temu na imprezie andrzejkowej ulał mi się z wosku kształt, który do złudzenia przypominał kaczkę z otworkiem w środku w kształcie serca. A mija przyjaciółka Ela stwierdziła, że to jednoznacznie oznacza, że w najbliższym czasie spotkam "mężczyznę z wielkim sercem i wielkim ptakiem"... :))) hahhahahaha...:PPP oczywiście śmiechu było z tego dużo ,wiadomo. A dwa miesiące później poznałam mojego Malinowego Zbója, co serce ma doprawdy ogromne:) a jaki jest?
Wyrzuca śmieci
Z moich myśli
Zmywa naczynia
Co stały w mózgu
Już pół roku
Bierze moją głowę
W swoje zwyczajne ręce
Otwiera okna
Wpuszcza wiatr
- Oddychaj -
Mówi spokojnie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz